8/19/2014

Historyjki z obozu

Jak obiecałam, historie z obozu z lekkim opóźnieniem.
  • Poszłyśmy z Zośką po podpisy do domku. Gdy biegłyśmy już do naszego pokoju, żeby się nie spóźnić na pokazy, podleciał do nas chłopak z Lublina. Dyszał przedrzeźniając nas. Moja reakcja: BO SIĘ SPOCISZ.
  • W poprzednią niedzielę włączył nam się czujnik. Wszyscy myśleli że to czujnik gazu, ale z Wiktorem mieliśmy inną teorię. Włączył się, gdy Zośka S. pod nim przechodziła. Więc to na pewno czujnik tłuszczu!
  • Wiktor o 7.30 przyszedł do nas do pokoju z walizką i bagażami. O-on, J-ja.
    O. To wy jeszcze nie gotowe? Za 30 min. wyjeżdżamy!
    J. Śniadanie mamy o 8.30, a wyjazd jest o 9.00!
    O. Aż mi stały ząb wypadł.
  • Zośka się rozciąga i w pewnym momencie szczela tekstem: O! To ja tak potrafię?
  • Gra w mafię: A pierwszą ofiarą jest jak zwykle... PANI MADZIA!!!
  • Gra w mafię, Zośka opowiada. " Na drzwiach pokoju nr. 22 wisi kartka, na której widnieje napis: Tu mieszka Niemc."
  • Wycieczka po roztoczu. Jechaliśmy autobusem.  Nasz pan przewodnik powiedział:
    "Moi drodzy kochani, ogłoszenia parafialne. Tak wogle, to po lewej mamy las. A tak wogle, to po prawej mamy las. A tak wogle, TO MY W LESIE JESTEŚMY!"
  • Rozdawanie dyplomów. Nadchodzi dyplom dla Wiktora. Pani Ola czyta:
    -Dyplom dla Wiktorii Łąckiej II miejsce w konkursie "Najciekawsza fryzura"-model. Zaraz, zaraz. My nie mamy żadnej Wiktorii Łąckiej. Aha! Dla Wiktora Łacka!
To chyba tyle historyjek. Jak jakaś mi się przypomni to napiszę. Papa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz